środa, 15 czerwca 2011

Maria Curie

Giga- dziękuję za odwiedziny- zakupy to taki wewnętrzny przymus.Widzisz i...chcesz.Tak miałam wczoraj.Przejeżdżaliśmy koło ogrodniczego i zobaczyłam nowe róże a w bagażniku już miałam kupione wcześniej.Nie chciałam nadużywać cierpliwości męża ale....on pakował zakupy a ja poszłam zobaczyć jakie.Zobaczyłam i stwierdziłam,że to nie to co chcę i uspokojona wróciłam do samochodu.Podejrzewam,że gdybym nie poszła zobaczyć to by mnie to męczyło i szukałabym cały dzień pretekstu żeby jechać do miasta.Dzisiaj nie pojechałam ale dałam synowi etykietkę i spis co ma kupić :) zabrakło mi Gruss an Aachen i dwóch tuj Hoseri do wykończenia rabaty.
Tymczasem rano zachwyciła mnie Maria Curie.Mam dwa krzaczki i nie omieszkam dokupić więcej jak tylko trafię:)












Na pierwszym zdjęciu jest w towarzystwie żurawek natomiast na drugim kocimiętki.
Prawda,że piękna !!!

1 komentarz:

  1. Piękne te róże - a Maria Curie - troszkę za strojna jak na tą nazwę- to była bardzo skromna kobieta a róża zniewalajaca - to tak jak z różą Chopin - nie pasuje mi ta róża co rośnie jak oszalała do drobniutkiego Chopina - chyba że brać pod uwagę całą jego twórczość. Beatab

    OdpowiedzUsuń