Anna Scharsach1 szt
Pierwszy rok w ogrodzie.Wdzięczna róża,delikatna.Zakwitła raz nie doczekałam drugiego.Wg.opisów drugie miało być obfite.Trochę w tym i mojej zasługi bo chcąc żeby "poszła w korzeń" obrywałam jej pąki I co ważne będąc sąsiadką Barona nie zaraziła się.Jedynie pod koniec lata trochę liści dostało plam.Ale lato jakie było -wiadomo
Boule de Neige[/b
Róża którą miałam wykopać po zimie bo nie dawała znaku życia.I dobrze,że tego nie zrobiłam bo okazało się,że jej wola przetrwania była wielka.I wielka urosła. Warto czasami poczekać aż się zbierze w sobie i nie wykopywać.Kwiaty jak miała były adekwatne do nazwy.Piękne białe,delikatne kule.Nie chorowała na tyle,że mogłabym jej mieć to za złe.Taki odpowiednik "naszego katarku".Teraz dół jej zabezpieczyłam solidniej a sam krzak osłonię póżniej bo niestety wiatr ja owiewa ze wszystkich stron
Ona choćby nie wiem ile chorowała to będzie miała swoje miejsce w ogrodzie
Cardinał de Richelieu
Róża którą wiosna przesadziłam i dlatego jej kwitnienie nie było imponujące.Przez sezon ładnie odbudowała krzaczek ,miejsce ma w miarę zaciszne po bokach żółte Beroliny i liczę na lepszy efekt w przyszłym roku.I znowu patrzą na zdjęcie widzę,że nie było tak żle z kwitnieniem.Z tymi co kwitną jeden raz jest ten problem,że zapominamy jak wyglądał i wydaje się,że było żle.I znowu zdjęcia przychodzą z pomocą.Dodam,że nie chorował -moje kryterium "lekki katar"
Teraz krzaczek jest zdecydowanie bardziej rozbudowany.I przypomniałam sobie,że mu trochę pąków oberwałam żeby go nie męczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz