piątek, 25 grudnia 2020

Nowy początek

 Jak zakładałam ogród chciałam mieć wszystko. Kupowałam bez ładu i składu. Potem był błysk i zakochałam się w różach. Zgromadziłam ich setki. Jak kilka dni temu zrobiłam listę róż których już nie mam to chwyciłam się za głowę. Zostały te najwytrwalsze czyli historyczne, mieszańce i kanadyjki . A ja stwierdziłam, że  to jednak nie róże a hortensje muszą być w ogrodzie. Te bukietowe bo ogrodowe nie zawsze kwitły. I tak kilka lat zbierałam hortensje dostępne w  szkółkach i ogrodniczych. Nie było z nimi dużo pracy poza wiosną gdy trzeba było je ciąć .Potem tylko woda,woda,woda...o róże niewiele dbałam. Te duże nie potrzebowały wielkiej opieki ,  a na dodatek bezmrożne zimy nie niszczyły krzewów. Rabatowych, szlachetnych nie miałam poza kilkoma ale i one sobie radziły.

Nic nie kupowałam i ten okres kilku lat nazwałam okresem "nie lubienia róż" . W tym roku wszystko wróciło za sprawą 2 róż Angella


Rosną przy tarasie i dały tak dużo kwiatów , że ogarniał zachwyt.. I tak się zaczęło nowe szaleństwo. Rok temu musieliśmy wykopać tamaryszek, w tym roku padły dwie wierzby , znajomej wykopałam sporo piwonii i zrobiło się miejsce na róże, dużo róż. Zaczęłam kupować latem w doniczkach , potem zamówienie jesienne z gołym korzeniem. Przesadziłam kilka rabatowych z "starego" ogrodu w którym porosły drzewa i zrobiło się miejsce dla cieniolubnych host. 

Angela to niewysoka róża parkowa Kordesa z 1984 roku. Kwiaty różowe, kwitła od czerwca do póżnej jesieni .Zdrowa,...jestem nią zachwycona. W mojej skali 1 do 10 daje jej 10 pkt


Tu w towarzystwie Cindrelli


2 komentarze:

  1. Szkoda ,ze nie ma komentarzy. To mi się bardzo nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny blog. Pewnie bardzo dużo osób wejdzie na ten blog.

    OdpowiedzUsuń